piątek, czerwca 18, 2010

Landszaft cyfrowy.

Dla zatarcia lekko partackiej obróbki zdjęć z poprzedniego wpisu - wrzucam aktualne wyżyny moich umiejętności w zakresie obróbki:



Na fali entuzjazmu z udanej - jak mi się wydaje - reanimacji straconej fotki załączam też materiał surowy. Strzelony po całodniowym marszu z plecakiem, w minutrowej przerwie przed kolejną godziną szukania miejsca na biwak, bez namysłu, na automacie... to tak w ramach usprawiedliwienia fatalnego naświetlania... tak czy inaczej, lepiej byłoby poświęcić minutę na rozważenie lepszej opcji naświetlania, niż godzinę na sztuczki w programie graficznym ;) Następnym razem wrzucę coś bardziej poprawnego...


Wrzesień 2008, Piryn, Bułgaria.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz