niedziela, marca 22, 2009

Niewidzialny kościół Wniebowzięcia NMP.

Winien jestem (choć do końca nie mam pewności – komu) pewne uzupełnienie. Otóż, sformułowanie „niewidzialne miasto”, którego użyłem w tytule poprzedniego posta, nie zostało wymyślone przeze mnie. Nie jest to, naturalnie, związek frazeologiczny, z gatunku tych, których nawet przy wytężonym, długotrwałym namyśle nie byłbym w stanie sam sformułować. Co więcej, używam go w kontekście zupełnie z oryginalnym użyciem nie związanym. I choć właściwości te pozwoliłyby mi, jak sądzę, wątek ten zupełnie przemilczeć; mam poczucie, że znając źródło, z którego sformułowanie owo do mojego języka się dostało, nie byłoby elegancko udawać, że jest inaczej. Ostatecznie, jest to dobra okazja, żeby wspomnieć o pewnej interesującej inicjatywie:

http://krajewskimarek.blox.pl/2007/12/NIEWIDZIALNE-MIASTO.html
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,89336,4929538.html
http://www.niewidzialnemiasto.pl/

* * *

„Moje” niewidzialne miasto ma charakter zupełnie odmienny. Choć, bez wątpienia, i tu znaleźć można wiele socjologicznie interesujących, oddolnych inicjatyw; niewidzialne Kłodzko to raczej refleksja, niż działanie. „Moje” Kłodzko to frapujący detal i kontemplacyjny zaułek, który każdy z tysięcy przejeżdżających tędy turystów widzi a niewielu dostrzega.


Marzec 2009; Kłodzko.
Link do większego obrazka (polecam).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz