skip to main |
skip to sidebar
W związku z brakiem możliwości uwiecznienia kilku upatrzonych kadrów, przynajmniej w upatrzonym oczami wyobraźni oświetleniu, ostatnie dni spędzam na eksploracji zakamarków twardych dysków i zaprzyjaźnianiu się z edycją wygrzebanych plików w programie graficznym. Efekty osiągam różne. Przez chwilę sądziłem już nawet, że jestem o krok od obranego celu – wypracowania własnego, oryginalnego stylu obróbki – jednak po konsultacji z moim nieocenionym „arbitrem elegantiarum” uznać musiałem ten epizod za ślepy zaułek mojej krótkiej graficznej ewolucji… czy może raczej – elukubrację w czystej formie.
Ponieważ cały projekt rozbił się o barwę, najbardziej sensowną opcją wydało mi się tymczasowe jej odrzucenie i zmierzenie się z czernią i bielą. Stworzenie prawdziwie czarno-białego obrazu (w odróżnieniu od obrazu szaro-szarego) nie jest niestety sprawą prostą. No cóż, trening czyni mistrzem…
Pierwsze „poważne” podejście:

Lipiec 2005; Dubrownik, Chorwacja.
Link do większego obrazka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz